niedziela, 30 czerwca 2013

Koniec

A hej hej

Wracam do domu.

Bardzo znany widok w Polsce. Oczywiście, że nie ma miejscu w tym pociągu. Więc, stoję i siedzę na korytarze, starając pisać blog. Generalny, miałem szczęście z pociągami, ale dzisiaj nie. 



W każdym razie, po dwóch tygodni, ponad 2000km, moja pielgrzymka, o której sniłem kiedyś, jest zrobiona.

Czy udało się? Trzeba zawsze pomyśleć, jaki były intencji tej wyprawy.

Podsumowuję: 

1. Uczyć sie Polskiego.
2. 'Znaleść sobie'
3. Rozmawiać z ludźmi z tego regionu.
4. Ukryć historią tego regionu.
5. Robić coś pyszicznego.
6. Zrelaksować 

1. Uczyć się Polskiego

Chyba udało się. Dla wielu momentów, myślałem tylko po Polsku, i rozmawiałem tylko po Polsku. Czytałem więćej (np. teraz czytam 'krwawy śnieg' przez autora Niemieckego, czasopis o życiu z frontu wschodniego) i, oczywiście, pisałem więcej jako wynik tego blogu. To był główny cel, bo wiem, że z pisaniem nie dobrze poradzę sobie, nie szukam komplementów. Polacy są mili, zawsze komplementują mnie i inny cudodciemcy, kiedy mówimy po Polsku. Ale to nie znaczy, że dobrze poradzi,y w każdym elemencie uczenie się nowego jężyku. Jest tylko jedno rozwiązanie: zdać egzamin. Na pewno zrobię ale nie spieszę się, bo gdybym próbował jutro zrobić, na pewno nie zdałbym. Nie, tego nie możesz załatwić. Potrzebuję czasu i dedikacji. Ten blog jest część tej inicjatywi z mojej strony.

(Chciałbym kontynuować ale w tym momencie, boję się, bo jeden Rosjan przyklinał do mnie, bo siedziłem na korytarze i nie stałem dośyć szybcie dla niego. On miał w ręce papierosem. Krzyzł i przyklinał bezposredni do mnie 'ruszaj k****' ...mów po rosyjeckiego, c**j'. Oj tam, taki życie. Jestem zły bo w tym momencie, to zawsze trudny, żebym powiedział albo kłócił z kimś. Czuję się....bezsilny, i już obchodził mnie jeszcze raz, znów przyklinając na mnie. W tych czasach, rozumiem dlaczego ludzie wolą jeździć samochodem w Polsce!

2. Znaleść sobie 

Hmmmm. To zawsze by było trudny. Co wiadomo, że od dawna myślałem, że urodzenia mojego 30ego będzie bardzo pilna sprawa dla mnie. To nic dziwnego...Tak jak z wieloma młodych ludzi z Anglii, nic nie zrobiłem w sprawie mojej emerytury. W ogóle nie mam oszczędności. Nie mam majątek. Nie wiem o tych rzeczach. Więc, zawsze myślałem, że podczas tej wyprawy mógłbym pomyśleć wiecej o tym, wraz z myśleniem, kim jestem i jaki jest moj cel zarówno w Polsce, jak w życiu. 

Szerzcy mówiąc, byłem za zmęczony, ale wizyt Gregggg był dobry moment. Znamy się od 10 lat. studiowaliśmy razem. Mieszkaliśmy razem. On dobrze wie o tych rzeczach. Rozumiałem, że kiedy byłem w Polsce, moi znajonymi nie stali jak wryty, ale chyba nie doceniałem, jak oni progresowali też. On ma swój dom, i z tego dobrze zarabia. Gadliśmy o tym, chodząc na spacer przez Bydgoszcz, i doradził mnie. To był ważny moment dla mnie, i nie załowałem, że oprócz tego nie miałem takiej komwersacji filozfiskiej.'

3. Rozmawiać z ludźmi

Hmmm, chyba nie udało się. Tak, rozmawiałem z ludźmi, ale nie aż tak bardzo, jak spodziewałem. Pierwsze tydzień, albo spiewałem z kumplami, albo szedłem. I kiedy wędrujesz cały dzień, jestesz za zmęczony, rozmawiać z nieznajonymi. W ogóle, jest akceptowany, ze w pierwszym momencie, Polacy nie są aż tak otwarci, jak my jesteśmy w Anglii. To nie jest kontrowersyjnej opinii. Natomiast, przy drodze, różmawiałem z ludźmi, i z tego się cieszę. 

4. Ukryć historię tego regionu

Naprawdę, udało się. Czytałem o tym w książek. Zwiedziłem zabytki. Stałem między obiektami. Nie spieszylem się, więc dobrze mogę cię powiedzieć, ze znam Warmia-Mazury i Pomoranskie. 

5. Sport to zdrowy!

Naprawdę tak. Wedrowałem na pieszi ok. 200km. Długość całej trasy była 2000km. Pływałem kajakiem, to bardzo męczący. Ale nie chudnałem. jadłem za duzo! 

Ale generalnie tak, myślałem o mojej srodowiskiej. Nie ruszałem śmieci. Nie jeździłem samochodem. Zawsze starałem, być czysty. Sprzątelem każdy pokoju przed wyściem. 

6. Relaksowac

O tak, już zapomniałem, co to znaczy 'praca'. Czasami wydaje mi się, że nasz mózg jest taki komputer. Musimy od czasu do czasu 'downloadować' (czyli pobierać informację, ale też używamy po angielsku jako czasowmik, żeby opisać jak relaksowac z czegoś). Z tego powodu, nie wynosiłem komórki, nie powiedziałem szefowi! 

I w końcu...

Decydowałemm ze będę kontynuował z tym blogem, wracając pisać od czasu do czasu, i będę wędrował wiecej przez Polskę. Ten kraj, ten kraj. Robi na mnie coś fasynującego i nie kończyłem z tym.

Zostaję, szanowni Państwo, wasz 'Paddisław Wedrowmiczekiem'. Dziękuję za każdy koment, i dla doradstwa i pomoc. Chciałbym podziękować ludziom, z którymi spotykałem i tu teraz czytają o mnie. 

Dla dobry i dla zły, tu jestem i tu pozostaję....

Niebo! 

środa, 26 czerwca 2013

Grudziądz

Siemanko

Zaraz moja przygoda przez Polską skończe. Mam kilku jeszcze dni. Dziś pojadę z Grudziądza do Bydgoszczu. Jutro zrobię 46km 'spacer' z Gregggg'em (dodaję jeszcze 'g' kiedy on obraze mnie. Jak widzicie, trzy razy on obraził mnie ale jesteśmy dobrymi przyjaciółmi) z Bydgoszczu do Toruniu. W Torunie, pływajamy kajakiem cały dzien nad Drwęcą. Twoja pogoda mówi, że piątekogoda będzie lepiej. Mam nadzieję, że ta prognoza zdobyć się. Potem Wrócimy do Bydgoszciu i tam obchodzimy. Niedziela wrócę  do Warszawy, kiedy zaczynam nową pracę. 

W innym razem, będę sumował, co uczyłem sie na tej trasie, o mnie, o Polsće, o tym regionie, o tych ludziach wsród których mieszkam. 

Ale na pewno jestem wdzięczny, ze zrobiłem tą przygodę. Czuję się, jak bardzo lepiej znam Polskę, jako naród. Uczyłem sie Polskiego, i wszystko poległo tylko na mnie. Sukcesy, fuszerki. Wszystko.  W sobotę będę miał 30 lat. Mimo czego myślę, to jest bardzo ważny moment w moim życiu. Od dawna, w swoich oczach, miałem wrażenia ze kiedy będę mieć tą urodzenię, coś ma zmienić w moim życiu. Obiecowałem się, że nic nie pisałabym jako pisarz gdybym nie miał 30 lat. A teraz ten moment chodzi bliżej. 

Nb. Kalkuluję, ze długość całej tej przygody będzie mniej więcej 1800km, od tego 200km na pieszi. 

Do rzeczy. Grudziądz to małe miasto. W ogóle, widzę ze ludzie tutaj są biedniejszy niż w innych miastach,w których byłem w ostatnich 2 tygodniach. Zawsze chciałem go zwiedzić, ponieważ jedna moich koleżanek jest z tego miasta, wraz ze kiedyś dostałem jakis zaproszenie dla inwestorów z zewnętrzna,zachęcając ich zainwestować w tym miejscu. Chciałem wiedzieć, czy ta reklama zgadza sie z czym, co widzę. 


Mimo tego, są piękni budynki w tej okolicy, wraz tym kościelem.

Tacy splicherzy, przypomina przesłej bogatmośći tego miasta, są bardzo piękni.

W miejscu informacji turystycznej, zapytałem ile osób i od jakiej państw zwiedza Grudziadz. 90% z Niemcy, jak w wszędzie gdzie byłem. Szkoda, ze więcej Anglicy nie wiedzą, że w Polsce my mamy piękny widok, i też to niezbyt kosztuję. Tyle zajęć, tyle innych lokal itd. Naprawdę, Polska jest bogaty kraj dla turystów. Chyba mam napisać więcej na przysłośći o tym, ale po Angielsku. 
jeszcze przypomina, że kiedyś miasto była część Niemieckego narodu.
Widok od najwyższego punktu w Grudziądzu. Cały obiekt jest monitorowany, więc był pusty. 

Jeszcze widok z tego punktu. W moim zdaniem, Grudziądz potrzebuje trochy miłość. Potrzebuje być malowany. Stworzenie dobrego starego rynku, biurąc pod uwagę, że tacy splicherzy są piękni i obok rynkiem, znacłby, w moim zdaniem, więcej turystów. 

Cała przygoda, szukałem medalikę Świętego Krzysztofa, i na szczęście, znalazłem ją w sklepie obok kościelem. Poszedłem do kościoła, żeby ją 'świecić', i żeby modlić się dla sukcesu zresztej tej wyprawy, szczególnie ta ostatna część na pieszi. 46km będzie najdługniejszy od moich spacerów. Potrzebuje pomoc od nieba. 



wtorek, 25 czerwca 2013

Malbork

Wreszcie spędzę dość czas w Malborku, żeby zwiedzić Zamek. Gdybym kontynuował chodzasnna pieszi, naprawdę nie miałbym czasu. Bo,jak dowiedywałem się dziś, cały przewodnik tego zamku trwa ok. 4-5 godzin. 

Z daleka, zamek jest bardzo dominujący. Dobrze pamiętam, pierwsze wydok swojego tego zamku. Byłem pod wrażeniem. Wraz z wielką wielkością i wysokością, ma taki klimat. Miejsce Krzyżacy, to ma sens. Kilka razy widziałem go przy okna pociągu, ale do tej pory nie byłem w środku. 

3 godzin z Polskim przewodnikiem, Pan Jerzy, pózniej, na pewno widziałem wielką pozostają cześć tego zamku. Cały przewodnik był w języku Polskim, ale dzięki hałasawemu ludzowi w moim hotelu, nie dobrze spałem, więc czasami był trudny rozumieć tego, co mówił. Kilka razy Pan Jerzy zrobił żarty, ale nic nie kojarzyłem. 

(Zmienimy kierunku dla chwily, to jest moj przepis , z kluczowymi akładnikami, dla dobrego nauczenia języku)

1. Umiejętnośc
2. Energia
3. Strategia
4. Potrzebność
5. Pragnienie 

Chyba po 3 godziny tych frajerów w hotelu, od 0200 do 0500, brakowałem drugiej kryteri!)

Ale co za zamek! Bo pisże po Polsku, nie potrzebny pisać dalej o jego histori, jak był stworzony, i przez kim, i jak wpadł w rękach Polski. Ale na pewno to nie znany w Anglii, jak z wieloma zabytkami w tym kraju, i to wielka szkoda.... Jak zawsze w tym regionie i podczas mojego urlopu, większość turystyki były z Niemcy. W każdym razie, prezentuję kilka zdjęć mojej wizyty, jaka dowodca, że to byłem. 


Ta fosa była jeszcze 2.5 metry głębiej i pełną z wodą. To co był ciekawy, ze nie był żadnej epidemi w tym zamku, był system sanitarne był bardzo efektywny, i świeża woda była dostępna przez cały rok. 

Tu cały okupancy zamku jedli. Co za wielką salę! Naprawdę, jestem pod wrażeniem. Był napisany w moim Angielskim przedwodnicwu, 'Gdansk in Your Pocket' że sufit był zrobiony w formacji palmy, jako przypomina walczy Krzyżacy w Jerozolomie. Ale Pan Jerzy namawiał mnie, że to był bo Jezus urodził się w miejscu pełny z palmami. Jednej czy drugiej, to naprawdę był zaspierający dech w piersiach. (Nb. Jak zawsze, hordy dzieci biegli w całym miejscu, walzcając, krzyając itd., tu widzimy jeden tych batalionów diabły).

Najlepszy fragmenty był tych oryginalnych pozostający od XIII wieku, jak z tym kolumnem. Szkoda,ze aż tak bardzo był zademolowany podczas drugiej wojny światowej (ile razy w Polsce w ostatnich 6 latach, powtorzylem tego zdania?!). 

Mundur husary! Gdybym walczył w wojnie, to ma być w tym mundurze! Do boju, Panowie!! To zawsze przypomina mi miłych południach z była tescowią, oglądając 'Potop' i 'Ogniem i Mieczem' z piwem w ręce. 

Piękny zamek. Miły 3 godzin, mogłem zostawić jeszcze 2 godziny, ale bolili mi pęcherzy, więc poszedłem do restauracji 'przystanek patrzałkowie' na Koszcuskiego 25. Jest opisany w Gdańsk in Your Pocket jaka 'najlepsza restauracja w Malborku.' Nie wiem dlaczego, ale powiedziałem ich, że jestem krytykiem jedzenia z Anglii, próbując jedzenia w Polsce. Nie wiem, czy wierzyli na tym, ale obsługa była ekstra...jedzenie jako tako. Chyba to dobra rozwiazanie dla nie dobrej obsługi w tle Polskich restauracjach? A chyba nie, bo co kelnerzy mieliby w derriere jak niedobrze napisałbym o ich restauracjach?

Ta stosunek do klientów chyba będzie pozostała aż tak długo cegły Zamku, czyli ponad 700 lat! 

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Połączenie

Siemanko

Już wróciłem do internetu! Czasami warto żyć bez internetu, aby rozumieć ile leże w rękach naszych robotniczych zyciach. (Kojarżycie?) ale zdarzyło się, że zgubiłem moją ladowarkę w dokładnym momencie, w którym był potrzebny. Organizując noclegy, apartamenty, restauracje, zwiedzanie zabytki itd. Potrzebujesz jakiego aparatu. Dawno mówiłem, że chciałem zrobić tą pielgrzymkę jak było zrobiono tysiąc lat temu - na piesi, bez technologii. Ale z tym tabletem, mam umiejętność być w kontakcie z rodzicami ma całym świecie, organizować sobie i napisać moj blog. Z dodatkiem aparatu fotograficznych i dostep do podcastów i mużykii. (Faktycznie, teraz słucham Michaela Dembinskiego od strony W Wa Jeziorki na TOK fm). I byłem oboje zadowolony i zdiwiony, że w mnóstwach Polskich noclegach, jest dostęp do internetu.

Więc kiedy zapomnaiłem o tej ladowarce w Świętym Lipcu, miałem ogromne głupoty, żeby ją zastąpić, i operować bez jej. W Olsztynie szukałem w wielu miejscach, i okozało się, ze w Media Market można tego kupić ją. Przyjachalem autobusem do tego sklepu. Kupiłem jednę, i wróciłem na dworcu, żeby wziąć pociąg do Toruniu.

Ale nie działała! Cholera jasna! Więc cały czasu w Torunie, i w kolejnych dniach, brakowałem dostępu do internetu. Problem był rozwiązany, kiedy wróciłem do Giżycka, bywąc w kontakcie z właścicielką tego losowego noclegu, i odbrałem origynalną ladowarkę od jej córeczki. Bardzo wdzieczny jestem, że pomogły mnie,  wynik tych objazdow oznacza to: spędzę mnie czasu w Elblągu, Chełmnie itd. 

W tych pozostajach dniach, chcę skorzystać każdego pozostego sekundu. Więc moj główny cel jest ten: zwiedzić Malbork z przewodnikiem, i jeździć do Grudziądzu, żeby tam spędzić kilku godzin. Nie mam ani siły ani czasu wędrować na pieszi, jeśli chcę być w Bydgoszczu w dobrym czasie spotkać z kumplami z Anglii, którży tam dołączą mnie. 

Więc tu jestem, w typowym Polskim przedziału, jadąc do Malborku. Trochy brudny, na pewno nie czysty. Starszy opalony facet na lewiej strony, piękna kobieta na prawiej, ten pociąg jest przypomina każdych moich normalnych podróży w Polsce. Gapąc przez oknę do Polskiego krajobrazu, zawsze myślałem - kto tam mieszka? Co robią? Jak żyją? Czy żyją w tym samym sposobie jak ludzie w Polskich miastach? Co o tym wiem? 

Teraz, cieszę się, ze mogę stwierdzić, z pełną wiarą, ze dobrze znam tych ludzi, ich życie, ich styl życia. Więc główny cel tey wyprawy już jest zrobiony. W następnym blogu, chciałbym podsumować moje wrażenie, jako obcokrajowiec który patrzę na Polskę, zawsze przez oknę, ale z świeżą perspektywą. 

Nie mam wiecej zdjęcie (faktycznie mam sporo, ale zgaduję, ze nie chcecie zdjecią moich pęcherzy!) więc to będzie blog bez grafiki. 

6 dni pozostają,.. Życie ciągle piękne jest. 

Paddisław

piątek, 21 czerwca 2013

Olsztyn

Z Olsztyna do Gierzycka jeździłem pociągiem w 2 godziny. Podróż na pieszo trwał ponad 4 dni i 135km.

Na teoretycznie, mam kontynuować jutro do Ostródy. Od Ostróda do Elblągu pływanie z kajakiem był odwołany, bo okazuje się, że kanał jestem w remoncie, więc zaplanowałem jeździć pociągiem. Z Elblągu do Malbork, wtedy Grudziądz a potem Chełmno, kończąc w Bydgoszczie. 

Ale szercy mówiąc po wczoraj, nie wiem czy dam rady!

Jak państwo już wiedzą, dzisiaj zaczynał zmwielkim śniadaniem. Od 10.00 do 13.00 pojechałem do s16, w kierunku Olsztyna. Już było gorrrrrrrrąco, i wypilem ok 2 litr w pierwszach 2 godzinach. Piękny widok miałem ma tej trasie


(Ile bocianow widziałem na tej trasy? Przynajmniej 100. Tak często spotkam sie z nimi, ze nic nie myślę o tym. Najlepszy moment był wczoraj kiedy jeden jeleń nagle pobiegł 5 metry ode mnie. Tak blisko byliśmy. To szkoda, ze nie mam dobrej kamery). 

Tu mieszkali 5, ale z tą kamerą nie mogłem ich 'snapować'


To wyglada jak dżungli w Vietnamie, ale to jest część Polski, obiecuję! Byłem w dobrym samopoczucie.

Są tyle starzy budowy w tym regionie. Nic nie zmieniło w ostatnim 100 latach. To dobry przykład. 

.....Nie mogę kontynuować napisać, bo jestem tak zmęczony po dzisiaj, ze mam skończyć piwa i iść do łóżka. Już zadecydowałem mieć dzień zreszti, bo 130km w 4 dniach to wystarczy!...

... Następny dzień. Spalem ok. 12 godziny i czuje sie lepiej. Mój plan już zmienił. Bo ludzie byli w kontaktie z mną, mówiąc, ze jest biba w Torunie i czy ja chcę tam grać? Jak najbardziej! To znaczy ze moj plan jeździć pociągiem jutro do Elblagu jest odwołany. Ale to dobra bo mój kolega który tam mieszka nie może spotkać z mną i u niego nie mogę spać. Nigdy nie byłem w Torunie, nie była część tej przygody, więc to niespdodzianka, ale w dobrym sensie. Teraz jest za ciepło iść na zewnątrz cały dzień, więc jak resztę kilka dni będę w lepszym stanie skończyć z moimi kumplami z Anglii, dołączą mnie od 26 czerwca. To znaczy, ze długość tej trasy byłoby ok 200km. To wystarczy, żebym czuł, że dobrze był i nie stórchżyłem.


To ja po 25km pod słońcem i bez wody dla ostatniej część. Nie wesoły, Proszę Państwo, nie wesoły. Ale dumny, ze skończyłem w najgorszej kondycji...


czwartek, 20 czerwca 2013

Biskupiec

 Wczoraj poszedłem do kościela, żeby modlić sie jeszcze raz, masz trwał, i siedziłem na tylu. Wiem, ze był (czwartek? Środa? Już nie pamietam) dzien powsżedni, ale wydaje mi się, ze zaraz ten kościół będzie pusty w ciągu tygodniu. Tak jak w  Anglii, gdzie tylko 1% ludzi często chodzą do Kosciela, każdy tych wiernych mieli przynajmniej po 50/60 lat. Ale jak zawsze - i brakuję mi słów opisać jak sie czułem po Polsku - byłem pod wrażeniem z ich pobożnośćą. Ma madzieję, że nie znika z naszych zwykłych dniach. 

Wczoraj wieczorem, byłem gotowy zrezygnować mojej wyprawy. Cała ciała bolała mnie. Ewidentny tak, że wczoraj wymagał więcej energii niż spodziewałem sie. Dziś wystawałem się determynowany kontynuować. Najgorszy jest pęcherzy. Jeden na mojej lewiej stopy jest bardzo dużo. Z każdym krokiem boli mnie. O, co za marżen, kiedy myślę jak to by było pływać w jeziorze! 

Dzisiaj będzie 30 stopni, więc mam wynosić wiecej wodę. Ale im wiecej, tym ciężkim. Zakombinowany z ciepłą pogodą, tzn. Że dziś będzie 

Najgorszy moment dziś już było, kiedy zrozumiałem, że zapomniałem kabel mojego IPad w świetnym Lipcu. Jezus Maria! Co za idiotę! Widzę dokładnie gdzie, tez. Pod tym stołem. Ale nie wrócę, go zabrać!

Więc mam ekstra bodziec być w Olsztynie, żeby kupić nowy kabel. Więc chyba jestem gotowy. Szczególnie bo - ten hotel był okropny i ludzie nie mili - to był śniadanie misztrów!

Zjadłem wszystko oprócz sałatki :) 

środa, 19 czerwca 2013

Wycerpianość

Ostatni blog napisałem w Świętym Lipcu. Wróciłem do mojego noclegu i  zasniłem o 21.00. Biorąc pod uwagą jak trudny dzień był, to był sukces. Ostatni widok - jezioro, piwo, lasek itd był świetny. 

Obudziłemo 0400. Wtedy miałem wybór, iść wcześniej i być na Biskupiec po południu, lub iść to Reszla, zobaczyć tam ten fajny zamek, a potem iść do Biskupcu (jak to mówić?)

Zadecydowałem, że już miałem dosyć zabytków i, ponieważ teraz pogoda to strasznie ciepła, iść natychmiast. 

Podróż dziś był ciężki. Bardzo boli mi nogy. Pierwsze 2 godziny był ok, a potem moi stopy strasznie bolalili mnie. Jak to mówić 'it was like walking on lumps Of flayed ham?' ??? Każdy krok był trudny. Każdy krok czułem sie ten ból. Każdy krok powtorzylem - czy spodziewaleś czy byłoby łatwo? Będzie nawet gorżej. Masz jeszcze 10 dni przynajmniej!!. I  z tym myśleniem kontynuowałem. 

O 08.00 było ciepło. O 0900 już byłem zmęczony. Przestałem przez kilka minuty, żeby rozmawiać z dwie babami. Wyglądały jak baby od 100 lat temu, z chustkami na głowę. Rozmawialiśmy o mojej pielgrzymcem. Dały mi direkcji, ale najpierw klociły przez kilka minuty. W tym czasie młoda kobieta obchodziła nam - proszę Pana, jedna tej baby powiedziała, koleżanka Pana ucieka, i smiąc się razem, pożegnały mnie.

Uciekła, czyżby? Poszedłem jeszcze dalej i w końcu znalazłem ją, siedziła na przystanek. Obok przystankiem było sklep OdiDo, i wdzęcznie kupiłe jezszce wodę. W tym momencie wchodzili kilka tak znany 'buraków'. Przeklinali, flirtowali z sprzedawcą, kupili więcej piwe i wychodzili. Co mogę mówić? Często widziałem ludzi na polach, piją, ale wydaję mi się, że w Polsce, to nie ma tego samego znaczenia jak w Anglii. Trzeba pamiętać, że w Los Angeles, słyszałem, jak pijesz wino podczas lunch, tzn. Ze masz problem z alkoholikiem! Kultur daje kontekstowi, prawda? Jedna rzecz była pewna, w tym momencie byłem dawno od LA. Więc kontynuowałem. 

Przez dwie godziny poszedłem, poszedłem, poszedłem. N mapie wyglada jak krótki dystans, ale w rzeczywiście, tak jak zawsze, nie jest tak łatwa.  Chociaż krajobraz był piękny, i jak wczoraj wybrałem niegłownych drogach, naprawdę czułem sie zmęczony. Dwa razy kierowcy hamuli i oferowali jakiś 'hitch hike'. Bardzo miło było było oferować, ale należy kontynuować. Bo jestem wędrownikiem i jak kłamiałem sie, biorąc ułatwienie, wtedy wszystko byłoby zepsuty. Dla tego samego powodu, biorę śmieć z mną, bo nie chce zespować ten piękny kraj. 


No bo jest piękny. Kiedy miałem energią, często robiłem zdęjcie, ale dzisiaj nie.miałem ochotę. Każdy raz, mam rzucić plecak i znaleść iPad, i to trwa kilka sekundy. I jak już dobrze wiem, kiedy stoisz nawet  dla sekundu, potem strasznie trudny jest kontynuować.

Teraz mam walczyć z cieplośćią. Codziennie piję przynajmniej 8 litr, ale to nie wystarczy. W Surówce brakowałem wody, miałem kilku kropki w jednej butelce, ale przynajmniej 9 kilometrów pozostali. Trudny było kontynuować pod tym słońcem, ale nie miałem żadnej opcji. Rozmawiałem z jeszcze babcią, która poinformowała mnie ze w Choszczowie jest tam sklep. Rozmawialiśmy przez kilka minuty, o jej życiu w tym wsi, dlaczego nie mają sklepu, że listonosz jest leniwy itd. I poszedłem.

Dzięki Bogu, ze rozmawiałem z kimś. Zaczynałem myśleć, ze z nikim nie będę gadać. Jeden cel tej wyprawy był zorientować sie  o ludziach, kim są, ich strachy itd. Do tej pory, rozmawiałem więcej z krowami i kurami niż ludźmi. Mowiąc do krowy Nice to meet mooo' był żart dnia. I chyba to pakozaje Państwo dokładnie jak dziś sie stało. Mam nadzieję, ze więcej porozmawiam z ludźmi na przysłośći.

Wreszcie Choszczowo był w distansu. Jest przysłowie po Angielsku, ze 'tylko wariataych psy i Amglicy idą na zewnątrz pod południem słońcem' i byłem ten Angol w tym momencie. Chwiałem się w niedobrym stanie, bez wody, wycierpiany, płociłem jak grubek w saunie. Dochodziłem do sklepu i natychmiast ten listonosz z Surmówki zaczynał rozmawiać z mną. Ta dyskusja o mnie w końcu był z sprzedwką, z turstykami z Gdasnku, i z lókalną Babcią. Dowiedowalem się, ze córka tego turysta z Gdańsku, pracuje jako asystentka dla słynnego Timothy Garton Ash. Co za mały świat?! W końcu konwersacja zmieniła - jak każdy konwersacja w Polsce między nieznajonymi i starymi ludźmi - do zdrowosci. 'Gdzie boli Pana?' 'Chyba Pan ma problem z stopęm?' 'Niee, na razie z kręgosłobem!) powiedziała inna osoba. Ale wszyscy zyczyli mi powodzenia, i to był bardzo dobry..

I teraz jestem w Biskupcu, szerzcy mówiąc, nie podoba mi się ten miasto, nikt nie byli towarzyszy do mnie. I potrzebuje miłośći albo spotkanie przez przypadek z miłą osobą. Jak myślałem dziś rano, głupoty nie zacynały, bo jestem oboje zmęczony i tez stękniosony za domem :(

Jutro będzie jeszcze cziężki dzień. Jeszcze 35km. Nie wiem czy dam rady, ale jestem zdeterminowany  spróbować. Poszedłem na kościelne, żeby modlić się jeszcze raz dla sukcesu tej wyprawy. 

Życie jest piękny, jakoś tak. panie Bogu, niech Pan daje mi siły dla następnej ciężkiej próby.  

Dwa Kosciele

Od Girłoża poszedlem jescze 10km do Kętrzyna. Tam zjadłem kolację, rozmawiałem z miłymi kobietami w sklepie, postarałem się kupić lepszą mapę, i wreszcie modliłem się w najsłynnym kościele w Kętrzynie, Kościół św. Jerzego.



 Modliłem się najpierw dla mojej bezpiecznośći. Modliłem dla sukcesu tej wyprawy. Modliłem się, że dziś proszę niech Polskie kierowcy zachować się. 

Religia w Polsce, i pamiętając rodzniny, to pilna sprawa. Polacy przemują sie o tym. Jak szukasz dowód, zobacz poniżej:

Ile kwiatów! Co za widok! Wiem tylko jedną rzecz. W Anglii nie robimy te rzeczy. Chyba bo brakujemy połączenia do prześłośći? Nie wiem. Polacy, błagam was, nie zapomnij o tej tradycji.

Kiedy dzień zaczynała, był zimno. W gierłozie wynosiłem dżinsy i sweter. Przez 12.00 już było ciepło. Ale wiedziałem, że miałem progresować. Następny główny cel to Biskupiec. Z Kętrzyna, to ponad 40km. Więc zadecydowałem iść jeszcze dalej do Świetny Lipki. Tu, było zabudowano jeden najlepszej 'perły Polskiej architektury barokowej'. Według legendy Matka Boskiej tyu była w jakiś strumieniu... Co za cud.

I perłą jest. Teraz siedzę obok na restauracje. Dzisiaj był trudny. Miałem jeszcze pęcherzy. Strasznie ciepło było, więcej niż 30 stopni. Poszedłem, poszedłem, poszedłem. Droga była prosta, w przecinstwie do wczoraj. Ale było ciepło! Płociłem jako zabójczy w sądzie!  Kiedy wreszcie widziałem świętą lipkę, byłem gotowy wierzyć na cudach. Koniec dnia czwartej....

A teraz....życie mógłby gorzej :)


wtorek, 18 czerwca 2013

Wilczy Szaniec

SpaŁem w budynku ochroniarzych hitlera. Hotel był ok - kosztuje 80pln za dobę. Ma wi fi, i już zorientuje się z wi fi'em wszystko lepiej. Możesz znajdować następny nocleg, gadać z rodzicami, i, oczywiście napisać blogy.

Rano spotykałem z Parą z Stanach. Oni spędzą 10 dni w Polsce, a potem jeżdżą do Chechach. Rozmawiałem z Nimi, namawiam ich spędzić czas w Ksiązu w Walbrzychu i w ogóle mówiliśmy o moim życiu w Polsce, ich wrażenie i o Wilczym Szancu.

Pózniej ten Amerykanin powiedział mnie: słuchaj cię, ten miejsce jest nawiedzony. Trudny było nie zgadzać sie z nim. Coś powodował mi czuć zimno, a potem poszedłem na przewodnik tego kompleksu.


Caly kompleks jest zademolowany. Niemiecki saperzy wysadzili wysystkie schrony i budynki. Wynik tego, jest że wszędzie jest dziwny spokój. Z tych zepsutych bunkerow dostałem coś nie dobrego. Pomyslij..70 lat temu, ludzie tu zaplanowali koniec naszych krajów, smierć milionów ludzi. 

Wreszcie znalazłem bunker hitlera, wsród drzwiach, nie w centrum tak jak spodziewałem.
Trudny opisać co się czułem w tym momencie, ani po Angielsku ani po Polsku. Stałem przez kilku minuty, myśląc o tych czasach, o tym diktatorze, jego wpływ na świecie, na Polskę, na moim rodzice, na mnie. Połaczyłem w tym momencie z moją wizytą do Auschwitz. Oboje strony jego brutalnośći.

Nie mogłem wchodzić, żeby zobaczyć jak wyglada w środku. To zabroniony.

Skończyłem na zabytek do Staffenberga, który postarał zabić Hitlera. Szkoda, że nie działał. 

Naprawdę, trzeba zobaczyć jak jesteś w tej okolicy. Mocna przypomina wojny.

Potem szedłem na 10 km spacer do Kętrzyna. Jeszcze zmieniełem trasę, postaram się iść do świetiej lipka, jakiś 15 km dalej z Kętrzyna, bo jutro mam skończyć na biskupiec, i to daleko. Czuje sie zmęczony i słaby, ale co spodziewałem sie? Najważniejsze to mentalność, i czuje się zdeterminowany skończyć tą przygodę.



poniedziałek, 17 czerwca 2013

Girłoż

O 1530 dzis znajdowalem sie w Girłożie, po 8 godziny na drodze. Budzilem sie o 0600, czując nie dobry bo zjadłem za dużo w restauracje w Giżycku. Rosół a potem wielki talerz makaronu a 20 minuty pózniej iść do łóżka, chyba to nie normalny. Więc kiedy budzilem sie nie wiedziałem co zrobić, byłem spragniony ale wiedziałem ze nic nie było otwarty. Bardzo zmęczony bylem, ale w takiej sytuacjizawsze wolę wystawać. jestem prawdziwym rannym ptaszkiem. Więc mimo wszystko, poszedłem na spacer w centrum miasta. Nikt nie był, oprócz żulów, ktorży stali cichenie na ulice jak ptak na płoty. W końcu znalazłem oboje sklep i jezioro Niegocin. Stałem, myślałem, komtemplowalem. Czy byłobym gotowy dla dziś? Czy dałbym rady? Martwiłem się, bo mam nie dobre kolana. Nawet trzążyłem, chyba bo zimno było mimo słoncy, chyba bo byłem zdenonowany.


Nie odkrywałem Giżycko. Byłem za póżno kiedy przyjechałem, i w rano chciałem wyjchodzić jak najszybciej, wiedząc, że miałem przynajmniej 30km do Kętrzyna. Ale widziałem ten fajny zabytek przy drodze, i w tej okolicy gdzieś jestem 'twardy boyen', jakiś twarzy zabudowany w XIX wieku przez Niemców. Nie mogłem go znaleść, nawet, ze szedłem na koło twarda. 

Nagle zorientowałem się ze idąc na główny ulicy z Giżycko do Kętrzyna, najprostniejsza trasa, , byłoby niebezpieczny. Samochód ciężarówki jeździli szybko przez mnie, i kilka razy skakalem, żeby ich unikać.  Drogannia miała chodnika, więc trzeba iść na droga. To ma wpływ na cały spacer, bo jak mam u iść na nieużywany droge, będzie przynajmniej 30% długiej i bardziej twardy.

Ale tez piękniej. Sam poszedłem, widąc taki piękny widok. Krowę, leżąc na pole, kwiaty, śpiewający ptaki, ważki.
W tym momencie, wsród natury, wsród tylko zwierzęta, czułem sie bardzo zadowolony.

Krajobraz w tym regionie jest aż tak piękny jak w Anglii. Ale to niezepsuty. W Anglii mamy tyle znaków, mówiąc m.in., że tu nie można jeżdżić w samochodzie cieżarowym. Tu nie ma parkingu. Tu nie można palić. Tu jest mieszce prywatny itd. Doceniam, ze w Polsce nie macie takich znaków. Nawet znaky do następnego miasta albo wsiach nie ma. Jak tu żyjesz, wiesz jak dojezdzisz. Jak jesteś nieznajomym, i od gapych ludzi w tych małych wsiach zgaduję się, że oni nie wiedzą turysty tak często, to Twoja sprawa. 

Ale jedna podobnosc do Anglii, to, że w tych okolicach są tyle gróbyów, i tablice. Chociaż w tym regionie są napisany po Niemecku, i pamiętają żołnierzy którży walczyli w pierwsziej i drugiej wojny światowej. To jest ciekawa przypomina skomplikowanej history tego regionu.

W tym regionie sowiecki walczyli z Niemcami, i często znajdziesz gróby i pamiętki tego konfliktu.
Grób 8 żołnierzy sowieckich, którźy zginęli w walce w Parczu. Każdy krok w tym regionie, jak w ogóle w Polsce, nie jesteś daleko od wojny, i wpływ wojny. 

Zgubilem się gdzieś między Kamionem i Parczem. Dla godziny, postarałem sie znaleść. Czy leków, czy prawo? Dlacżego ten jezioro jest na lewiej, a nie na prawnej jak jest rysowany na mapie? Dlaczego idziemy na północ, kiedy trzeba iść na wschód. Jedna rzecz to pewna, nie dobrze wędruje! Zrozumiałem, że nie wiem, co to znaczy 'kilometre'. Ile minuty trwa? 10? 15? Czy ta czerwona część mojego kompas, czy to prawdziwy północ?! Zaczynalem nie ufac mapy, a potem zaczynalem nie ufać siebie. A potem nie ufałem ani siebie ani mapy! Ale wiedziałem, że byłem zagubiony, ciepło i spragniony, nawet że wypilem ponad 4 litrów wody.

Trudny opisać, jak szybko ta sensacja bywąc zagubiony wpada(czyli jak zmieni Twoj samopoczucie) nie wiedziałem gdzie byłem. Nie wiedziałem dokąd iść. Zaczynałem krytykować się. Dlaczego skręciłem przy budynek . Dlaczego nie zapytałem ten 'gość' o tej trasie? Jesteś idiotą, Paddislaw! A
Ale też wiedziałem, że lepiej jest skupić na mapie, a nie panikować. Ale to łatwo mówić, trudniej obserwować. Szczególnie, kiedy nie spotykasz z nikim, i nie ma znaków (nagle, zaczynałem myśleć, ze wielka szkoda jest, że Polska nie ma direkcji jak my mamy w Anglii!)

Wreśzcie znalazłem sie, obok wsiem Doby. Spędziłem ponad 90 minuty w lesie, i zrobiłem kolo! Wtedy, z pewnością chodzilem przez trasę rowerowych do Gierłoża. Byłem zmęczony. Nic nie zjadłem dla lunch oprócz żelki. Ale widok tych bunkerów przypomnieli mnie, że to leje kwatery Hitlera, tak znany 'Wilczy Szaniec'.


Bunker nr. 24 był kompletny demolowany, nie wiem przez kim, wyglądał jak był wpływ bomby. Efekt był dziwny. Naprawdę było mi żimno. Tu, 70 lat temu, byli SSmany. Tu ochronili Hitlera, i kilka jego najważniejszych lizusów.

Nagle byłem już na miejscu. Kwatery hitlera. Ile razy czytałem o tym miejscu? i nagle tu byłe,. wsród zły? 


Teraz mają hotel, przewody, ale najważniejsza elementa: restauracja! Zjadłem kolację, gadałem trochy z piękną kelnerką (dlacżego w Polsce każda kelnerka jest ładną? Nigdy nie rozumiem, chociaż nie narżekam!) i poinformowała mnie, że Niemcy jako proporcja całości gośców to przynajmniej 90%i w ógóle Polaków nie ma. Ciekawy no? Nie zgaduję dlaczego. Zjadłem wielką urocztę i potem miałem drzemkę w małym hotelu. Jutro będę zwiedzić bunkery, a potem iść do Kętrzyna. Jestem zmęczony, mam pęcherzy, ale żyję.  Jeśtem gotowy dla mojej następnej przygody.

Paddislaw