sobota, 30 stycznia 2016

Jak Kura Żyjąca na Wolnym Wybiegu: Życie bez Alkoholu

Ostatni rok był dla mnie gwałtownie ważny, nie tylko ze względu na zabieg na łeb, ale i też bo potem zmieniłem kilka rzeczy w moim życiu, mianowicie od tamtego momentu skończyłem pić alkohol (na początku na rozkaz łapiducha a potem z samej woli). W tym blogu piszę o moich wrażeniach ostatnich 273 dni, w których nie byłem ani raz pod wpływem jakiegoś trunka

Kiedyś, byłem zwykłym chłopakiem w sprawie alkoholu. Jakiejś piwko od czasu do czasu, bardziej Guinness niż piwo raczej ale w Polsce nie da się znaleźć dobre Guinnessa (dla tych którzy jeszcze nie wiedzą, Guinness to nie piwo jak prawdziwe Cydr to nie piwa jabłkowego,  Guinness to stout, produkowane z palonego jęczmiennego) picie w Anglii – chyba nawet jak w większości europejskich krajów -  jest to jedyny sposób obchodzić porody i śmierci, przyjaźnić kogoś, flirtować i ewentualnie poprawić sytuację damsko-męskich (czy widzieliście, jak trzeźwi Angielski mężczyźni tańczą bez pomocy alkoholu? Tragicznie, gwarantuję Wam. Na szczęście, tak rzadko się zdarza – chyba raz co sto lat – ze łatwiej będzie znaleźć potwora Locha Nessa niż Wujka na parkiecie z kieliszkiem soku pomidorowego w ręce).

Pub to brytyjska instytucja. Tam plotkujemy, gadamy z nieznajomymi (trend, który niestety jeszcze nie pojawił się w Polsce, gdzie wszyscy siedzą w grupach bez tej śmiesznej interakcji z nieznajomymi). Od dawna zauważyłem, że istnieją duże różnicy w naszych tradycjach. W skrócie sądzę, że Anglicy piją więcej i częściej, a Polacy potrafią pić więcej choć rzadziej i na specyficznych okazjach. 

Pamiętam, moje pierwsze prawdziwe spotkanie z polską wódką. Piłem z ojcem mojej byłej dziewczyny przez całą noc, chyba około 700 mililitrów wypiłem osobiście, w końcu znajdowaliśmy się bez koszul w dużym pokoju, pokazując się jak walczyć (on w sposób karate, ja po swoim thai-boksu bo kiedyś dużo trenowałem w tym sporcie). Jak meble przeżyło nie wiem, bo walczyliśmy, tańczyliśmy, śpiewaliśmy (w różnych językach nieznanych) do jakiejś później godziny. Z tamtej nocy zrozumiałem, że wódka to trochę inaczej wpływa na człowieka niż sklanka Guinnessa w pubie! Jak byłem na angielsko-polskim weselu ostrzegałem wszystkich Anglików, żeby nie mieszać piwa z wódką, bo wtedy szybko dojdzie do katastrofy. Niestety, jak zawsze, nikt mnie nie słuchał i wkrótce wylądowali na podłodze tu i tam jak dzieci uczące się chodzić.

Alkohol ma ogromną rolę w naszym społeczeństwie oraz europejskiej kulturze i trudny go unikać. Dlatego aż do mojego ‘urlopu’ w polskim szpitalu nigdy nie mogłem włącznie przestać pić. Zawsze i wszędzie, dobre wymówki do picia są. Powrót kolegi z armii – trzeba koniecznie melanżować. Spotkanie wszystkich przyjaciół z uniwersytetu – co będziemy robili – tylko gadać?! Spotkanie networkingowe, gdzie trunki za darmo? Matko boska! No i tak dalej przez ostatnie trzynaście lat mojego życia.

Ale leżąc w szpitalu oczywiście nie mogłem pić (choć brytyjski kolega który też był w szpitalu w Polsce w tym samym okresie powiedział, że jak pielęgniarek nie były, inny gość wziął małpkę i wypił sobie drinka) i nie miałem za bardzo ochoty. Kazali mi nic nie pić przez następny trzy miesięcy, i jakoś tak do dziś kontynuowałem. Trzymam do rocznicy mojego wypadku a wtedy zobaczę, co dokładnie będę robił w tej kwestii.

I jest mi bardzo dobrze, nawet bym powiedział, że całkowita rezygnacja z alkoholu była jedna z najlepszych decyzji mojego życia. Według mnie, ma wiele bardzo dobrych zalet.  Dlaczego?
  • Mam więcej czasu w tygodniu. Zamiast obudzić się w sobotę cierpiąc z kaca (dużego, małego lub horrendalnego) i powoli ruszyć po kilku godzinach leżenia na kanapie, od 05.00 lub 06.00 jestem już w biegu. Dzisiaj na przykład przed 08.00 byłem w siłowni gdzie trenowałem i zrobiłem mały zakupy w Carrefourze. Taki efekt jest to kumulacyjny, czyli robię więcej w moim wolnym czasie, osiągnę więcej i szybciej, więc i tak mam więcej wolnego czasu na inne rzeczy.

  • Czuję się lepiej w sobie. Nie mówię o zdrowiu choć na pewno efekt jest mega (o tym piszę później) ale w ogólnym sensie. Szybciej reaguję, szybciej myślę; podejmuję lepsze decyzje (według mnie); reaguję na niespodzianki lub niemiłe sytuacje w pracy bardziej równoległe; mam lepszą perspektywę na życie, po prostu jestem bardziej wesoły.

  • No i fizycznie też widziałem ewidentne zmiany. Więcej trenuję, to znaczy, że schudłem od 82kg do - dzisiaj - 77kg (gdybym nie kochał jedzenie aż tak tyle, na pewno jeszcze więcej schudłbym, ale Wy macie, Szanowni Państwo, takie pyszne ciasta w tym kraju, więc co mam zrobić?).  W styczniu 2015 trenowałem lub uprawiałem sport 14 razy a w styczniu 2016 już 18 razy. Ludzie też mówią, że lepszy wygląd mam, że na przykład lepszą skórę mam). Bo nie piję, mało fajek paliłem  w tym roku. Tego akurat nie monitoruję, ale mniej niż dwie, trzy paczki w ostatnich miesiącach.

  • Czuję się nagle jak kura żyjąca na wolnym wybiegu, po prostu!
  • Mam więcej energii w ciągu dnia, nie tylko ze względu na trening, ale też że lepsze spanie. Teraz zasnę prawie natychmiast, spiję długiej i mam więcej sen (jestem przekonany, że sny pomagają nam poradzić sobie z stresem oraz życiem). Spiję więcej niż przed rezygnacją z alkoholu, i mniej budzę się w ciągu nocy. W dzisiejszym świecie, gdzie prawie każdy narzeka lub cierpi z problemów związanych z snem, to naprawdę cud.

  • Robię więcej nowych ciekawy rzecz, mam więcej motywacji na nowe wyzwania. Nareszcie po sześciu latach zacząłem chodzić regularnie na rehabilitację i jako rezultat, biegam znowu po długiej prezerwie. Czytam więcej (bo mam więcej czasu, ale więcej chęć też) i zaczynam odkryć całego świata polskich książek. Uczę się polskiego lepiej i pamiętam więcej. Mam lepszy porządek i jakoś tak mam szersze relacje z ludźmi, w sensie, że czuję się bardziej otwarte w moich relacjach). 

  • I, oczywiście, dużo oszczędzę. Monitoruję wszystkie koszty swoje od miesiąca do miesiąca i widzę, że wydaję przynajmniej 17% mniej pieniądze na ‘food i drink’ niż rok temu. To znaczy, oczywiście, że mam więcej na kupowanie inne rzeczy, na przykład byliśmy na urlopie więcej i jak byliśmy w stanach kupiłem tyle ubrań, bo nic nie piłem. No, kurde, może jednak lepiej się ubieram bez alkoholu?!

Wszystkie te zalety są związane i trudno ich rozłączyć, ale na pewno nie widziałbym takie efekty gdybym nie rezygnował z picia alkoholu. Są pewne wady i napiszę o nich innym razem, bo już godzinę minęło i chcę iść na spacer, bo mamy dzisiaj w Polsce bardzo ładną pogodę.

****

Mała przypomina dla tych którzy pytają, że piszę ten blog bez żadnego wytłumaczenia przez kogoś i bez poprawek. Wszystkie błędy są wyłącznie moje, ale mam nadzieję, że w miarę pisania tego blogu, jest ich coraz mniej. Niełatwo mi pisać tak długo i dużo na kompleksowe tematy, ale jest to dla mnie czysta przyjemność, i na pewno pomaga mi z rozwojem mojego poziomu j. polskiego. Z tego co wiem, jestem jednym obcokrajowcem, który regularnie i sam pisze po polsku z wrażeniami życia jako obcego w tym ładnym, niesamowitym kraju. Pozdrawiam!










sobota, 9 stycznia 2016

Mysląc o stworzeniu agencji eksportowej – Polska powinna skorzystać z brytyjskiego przykładu

Napisałem artykuł (po polsku) o nowej polskiej agenci eksportowek, którą pragnie stworzyć nowy rząd. Według mnie, to naprawdę dobry szans dla polskich firm które chcą sprzedać. Oto link do artykułu:

https://www.linkedin.com/pulse/mysląc-o-stworzeniu-agencji-eksportowej-polska-powinna-patrick-ney-1?trk=pulse_spock-articles

Jestem na urlopie w tym tygodniu ale też pracuję nad drugim takim artykule, też blog o imigracji brytyjskiej i przeczytałem tę książkę:



Bardzo dobra, ciekawa relacja z drugiej wojny światowej. Moje czytanie w j. polskim zaczęło otworzyć dla mnie nową perspektywę Polskiej historii oraz rzeczywistości. Mam na przykład nową opinię Powstania ale oto w innym blogu na przyszłości.

A teraz, do plaży!

niedziela, 3 stycznia 2016

Sport jest zdrowy - 2015 w liczbach

Michael Dembinski jest dla mnie inspiracją nie tylko ze względu na jego szeroką i głęboką wiedzę lub pasję dla ekologicznego, długoterminowego trybu życia, ale też za jego pasja dla zanotowania (temat, o którym pisze w tymblogu). Też notuję kiedy ćwiczę i uprawiam sport, jak daleko biegałem, ile wazę i tak dalej i, jak każdy przed i po sylwestrze, zacząłem spojrzeć na wyniki od 2015. 

W ogóle dużo ćwiczyłem w tym roku, zacząłem biegać po sześciu latach przerwy. Mam problem z kolanami -  starość nie radość moje drodzy – i nie mogłem biegać, wskakiwać lub kucnąć prawie od 2009. W tym okresie albo nie uprawiałem sport albo trenowałem w siłowni z kumplem lub pływałem. Ale bez zanotowania, nie miałbym możliwość rozumieć, interpretować i decydować co chciałbym zmienić i jak.

Niestety w tym roku mój system notowania trochę się zepsuł. Na początku roku używałem aplikację Apple Health na moim telefonie służbowym tam wpisałem informacje o mojej wadze, potem byłem w szpitalu, nie miałęm tego telefonu i zainstalowałem mój profil Apple na swoim osobistym telefonie. Zrobiwszy, ta aplikacja zniknęła na profilu oraz na chmurach i nie mogłem znaleźć tych dań. Pech. Na szczęściu, używając mój kalendarz, notatki z pamiętniku oraz tweety z Twittera, udało mi się zapisać kiedy i jak często ‘trenowałem’ w tym roku (choć nie zawsze wiem, co dokładnie robiłem, czy boks, bieganie czy gadanie z kumplem w saunie (mój ulubiony element ćwiczenia).

No, w każdym razie to są wyniki z 2015 roku:


Przeciętnie, 6.5 razy miesięcznie uprawiałem sport w tym roku, niezły, biorąc pod uwagą, że przez jedną czwartej 2015 byłem w szpitalu lub nie mogłem trenować. Jeśli wykluczamy ten okres, wtedy to 8.4, czyli dwa razy tygodniowo.  Widać, że na początku roku dużo trenowałem. Nie wiem dlaczego aż tak często, może było związane z dietą w poprzednich tygodniach! Na pewno pamiętam, że dużo jechałem na rowerze w tamtym okresie, bo jeszcze nie robiłem fizjoterapię na moje kolana, więc nie mogłem biegać. Po moim długim urlopie w polskim szpitalu nic alkoholicznego nie piję (piszę blog na ten temat właśnie i mam nadzieję,  że opublikuję wkrótce) więc – oprócz tego okresu jak byłem w szpitalu lub byłem na zwolnienie z pracy i musiałem zostać w domu żeby wrócić do formy – miałem wrażenia, że częściej ćwiczę teraz niż na początku roku, aczkolwiek wyniki pokazują, że to mniej więcej to samo. Jeśli lepiej monitorowałem, wiedziałbym. 

Notując te dane, mogę też rozumieć, czy używanie kartę Multisport (płacę 150 PLN miesięcznie kumplowi, żeby być osobą stowarzyszoną, co daje mi możliwość chodzić na prawie wszystkie siłownie lub baseny w Warszawie) się opłaca – w tym momencie konkurencja jest taka ogromna, że ceny członkostwa spadają mocno i płacić 1800 PLN za tę kartę zaczęło mnie boleć trochę. 


Widać, że karta się opłaciła, chociaż znowu nie w tym okresie jak byłem w szpitalu  ale pomimo to, chyba w tym roku rezygnuję z Multisport. Firma S4 teraz oferuje roczny koszt członkostwa 899 PLN, czyli 75 PLN miesięcznie, więc gdyby korzystał z tej oferty, oszczędziłbym 901 PLN w 2016, niezłe oszczędności.
Jeśli chodzi o wagę, jako osoba która ma wzrost 172 cm, na pewno jestem zbyt ciężki, to łatwo widać – mój ‘opon’ brzuchowy jest cały czas i mam drugi i trzeci podbródek w prawie każdym zdjęciu swoim J W 2011 roku ważyłem 72.9kg, Teraz wazę 81kg, co znaczy, że mam BMI (wskaźnik masy ciała) 27.4 – jestem w grupie nadwadze, pomimo tego treningu i tej ciężkiej pracy! Ok, może ja jestem ‘dobrze zbudowany’ (pamiętam, że jak uczyłem się polskiego, w tych lekcjach gdzie uczyliśmy się jak opisać osobę lub ciało, nauczycielka nauczyła mnie mówić to zamiast czasownika gruby), ale na pewno po tym treningu widać efekt. Nie martwicie się, szanowni państwo, nie pokazuję Wam sweet fotki z siłowni (choć mam masę, a zawsze z tą samą miną i w tej samej pozycji J) ale mogę Wam powiedzieć, że kolega, który mi kumpluje w siłowni, mówił mi, że teraz wyglądam jak British buldog. A ja to traktuje jako komplement, oczywiście, ale jest coś w tym, bo mam budowę ciała endomorfa – to znaczy, że jestem grubszy niż przeciętny Kowalski, więc to pozwali mi nie martwić się o wadze i mieć kolejny kawałek ciasta J bo wszyscy wiedzą, że mięśnie to ciężkie. Ale fakt faktem, że zbyt dużo jem w ogóle, bo lubię za bardzo jeść i jeśli nie piję alkoholu, no cóż).  Mój target w 2016 roku będzie schudnąć do 70 kg, a teraz mam szans bo po rehabilitacji mogę znowu biegać i uprawiać bardziej dynamiczne sporty jak boks który kocham. Już z braćmi mamy plany biegać maratony w tym roku.
Moj plan treningowy na 2016 w postacie obrazu
Te inne wyniki pokazują:

  • Tętno, na luzie – około 60 na minutę.
  • Wzrost – nadal kraśna
  • Apetyt na życia – sto procent na maksa. 
  • Umiejętność spojrzeć na siebie w lustrze lub pisać SMSy jak powinnam trenować – 100%
  • Liczba selfiesów w 2015 -  42
W 2016 będę lepiej notował te ćwiczenia w aplikacji Withings Healthtracker, co moi bracia używają, wraz z Runkeeper’em, która monitoruje bieganie (jeśli używajcie te aplikacje, dajcie znać) i łączyć dane w Apple Health App aby upewnić się, że te dane nie mogę stracić. Moje targety są:
  1. Trenować przynajmniej 1 – 3 razy tygodniowo z skupieniem się nad intensywnymi, bardziej aerobowymi ćwiczeniami.
  2. Chodzić od i do pracy częściej (łącznie to 6km, czyli 10,000 kroków, polecany przez World Health oraz Michaela Dembinskiego)
  3.  Schudnąć do 70kg i mieć BMI 23.7.
  4. Jeść lepiej i trochę mniej (to nie notuję bo jest zbyt dużo pracy) i mieć konsultacje z dietetykiem.
  5. Kontynuować z rehabilitacją na kolana.
  6. Biegać jeden pół maraton oraz jeden maraton (czas nie ważny).
  7. Mieć indywidualny trening w boksu (kiedyś trenowałem boks przez cztery lata ale taki trening jest naprawdę super, można spalić 1000 kalorii w jednej godzinie).
Życzę wam zdrowego, sportowego 2016, bo taki mam plan!







piątek, 1 stycznia 2016

Jak spędzają Święta Bożego Narodzenia inne narodowości?



Przed świętami miałem zaszczyt wziąć udział w rozmowie na antenie PolskieRadio24 kilka dni temu na temat polityki, życia oraz jak spędzają Święta Brytyjczycy, wraz z Białorusinem Aleh'em. Lubię ten format, czyli rozmowa między prezenterem a gośćmi bo mam trochę więcej czasu wymyślić, co chcę powiedzieć, bo to bardziej naturalny niż taki sztuczna rozmowa bezpośrednio do kamery, jak z telewizją. W każdym razie, możecie tego posłuchać tutaj: http://www.polskieradio.pl/130/2788/Artykul/1559975/