Najpierw pryeprasyam ye pisye y nie dobra klawiatura. bey Polskich litery. tzn. ze nie moge pisac w normalnym, prawdizywm stylu.
dzisiaj bylo koszmar, mialem wyleciec z Londyniu do Warszawy o 1035 po kilku dniach w Anglii. o 10.35 wszystko bylo tak, sidezilem na fotelu i czekalismy, ale okazalo sie ze jedna para naszych podrozyacych, wynosily rtez z w wlasznych bagazach. bagaz byl zepsuty, i rzet powodowal awarie w samolotcie. Czekalismy w uparlym az tak goraco jak w Polsce w Poniadzialek. Po godziny, pilot oglosil, ze lepiej by bylo wysiadac i czekac na brame. czekalismy, o czekalismy, przez 2 godziny i w koncu mowili, ze lot byl odwolany.Wowczas wszyscy mieli biegac do Arrivals, zeby zabrac bagazy i isc do termnialu, zeby kupic nowy bilety. O,i czekalismy, oj czekalismy. W koncu, po dwie godziny, bagaz wychodzil na pasek, a potem wszycy mieli albo leciec z lotem o 1750, lub leciec przez Monachium, zeby wreszcie byc w Warszawie. Po zabraniu bagazach, wszyscy mieli isc do check in, i tam czekalismy w strasznej kolejce, zeby check in. Ja mialem dzieki Kolegowi,bezposredni bilet do Warszawy. No i przychodzilem przez brame, gdy dowiedywalem sie, ze ten lot byl opozniony!
Co zrobic w takie sytuacji? widzialem dzis tyle inne reakcje moich podroznikow. Niektorzy panikowal. Niektorzy krzyzeli. Niektorzy siedzili i rezygnowali wlasznych losu. Niektorzy gadali. Inny, jak ja, myslalem jak ktos moglby tak glupi, zeby wynosic rzet w swoim bagazu!! Co za glupstwo. i to powodowal koszmary w zyciu kazdego pasazeru.
Ale to byl ciekawa lekcja Polskich charactersytnych i zycie Polskich ludzi. Rozmawialem z mlodym facetem, Piotr, ktory 3 lata temu wyprowadzil z Polski do Anglii, i mowil bardzo dziwny po Polsku, ze nawet on mowil ze ja mam bardziej prawdziwy accent. Chyba tak, chyba nie! Ale dobrze slyszyc. Potem rozmawialem z wieloma ludzmi, wszycy wspolprocowali, pozyczajac komolki, wymienajac wiadamosci, plotk, fragmenty konwersacji z przedstawiecielami. Ja pomoglem rodzine ktorzy nie mowia po Angielskui. Droga zamowila lot dla nieznajnomych. I byl bez awanatury, oprocze kiedy kombinowalem raz w kolejce, zeby awansowac. Ale co zrobic?!!
Jak zawsze w Londyniu, czulem jak bylem bardziej w Polsce niz w Anglii.
Najlpeszy byl spotkanie z Sonja, Polka ktora urodzila sie w Ameryce, ale swietnie mowi po Polsku. Rozmawialismy przez pasek dla kilku minutach, nie rozumiajac ze oboje nie bylismy Polakami!! Gadlismy pol po Polsku pol po Angielsku o naszych zyciach, naszych doswiadczeniu Polakow, i naszych wyspolnej irytacji na tej sytuacji! Oj tam, ale co zrobic? Rozmawialismy przez caly dzien prawie bez przerwy, i nagle 20 minuty temu, powiedzialem jej - czy wiesz, rozmawialismy non stop za 5 godzin? Smailismy sie. Nie wiem czy widzimy sie jeszcze raz, ale w tym czasie, pijac Piwo i Pimms w barze w Lotnisku. rozmawiajac z adwokatem o data security i Edward Snowdonie, glosnie smijac sie razem, myslalem ze widzielismy sie od dawna. Czas lecil i, biorac pod uwaga, ze bylismy w Lotnisku przez ponad 10 godziny, jestem z tego bardzxo wdzieczny.
Najgorszy byl nie byc w Warszawie w dniu Pierwszego Sierpnia. Czyli poczatak Powstania Warszawskiego. Bardzo mi przykro, ze jak co rokuy stalem i obchodzilem wszycy ktorzy walczyli dla Wolniej Polski.
Ale dla kazdego spotkania nowych ludzi z tego wyspanialego kraju, ciesze sie. A teraz, do domu prosze, bo mam dosc Lotniskow, samolotow i, sz. Heathrow terminal 1.
padek