Witam
Przez ostatnie dwa tygodni byłem w Stanach Zjednoczonych, gdzie mój
młodszy brat mieszka z swoją żoną. Nie chciałem jechać do Stanów, chciałem w
tym roku jeszcze raz wędrować przez Polskę. Moja koncepcja była taka, że zacznę
na początku Wisły i będę szedł wzdłuż Wisły do Warszawy w dwóch tygodniach. Ale
leżąc w szpitalu po operacji, myśląc o ważności rodziny, obiecywałem Pszczółce,
że lecimy w tym roku do Ameryki.
Zrobiono z swoim aparatem Nikon D3300, ok 0530 |
Więc, cóż, pakowaliśmy, polecieliśmy do Nowego Jorku przez LOT
(Dreamliner super, trochę lepiej w każdym aspekcie niż w zwykłych samolotach).
Byliśmy pierw w Brooklynie a też dotarł mój starszy brat z Anglii, my trzej
braci i Pszczółka oraz żona młodszego która jest Amerykanką. Potem wyjechaliśmy
do Waszyngtonu gdzie mieszkają, a potem trochę objechaliśmy, do polu walki
Gettysburg’a, do miejsca ważnego w amerykańskiej historii Harpers Ferry, przez
małe miasteczka Carlisle, Harrisburg, Hagerstown, Leesburg. A potem wynajęliśmy
samochód i jechałem do wysp Chincoteague i Assateague, przez miasta które
nazywane są jak po miastach angielskich. Salisbury, Norfolk, Dover, Oak Hall,
jakbym jechał w Anglii a nie na innym kontynencie.
Georgetown, Waszyngton. Czasami trudno mi było rozumieć, czy jestem w Anglii czy w Stanach |
W sumie po kilku dniach wróciliśmy do Philadelphii, gdzie spędziliśmy
noc a potem do Polski dziś rano.
Philadelphia, miasto które kochało Papieża |
I oczywiście, jak zawsze mam nowe wrażenia tego kraju. Jak chyba George
Bernard Shaw obserwował, Wielka Brytania i Ameryka to ‘dwa kraje rozdzielone
przez wspólny język.’
Gdziekolwiek byłem, miałem problemy językowe. Polacy czasami mi mówią,
że Anglicy mają kluski w buzi. Nie martwcie się, w Stanach też ze mną mieli
problemy. Czasami celowo mówiłem jak książęcy angielski Lord, rozmawiając z
służącymi, nie mogę oprzeć się pokusie. ‘Ahhhhh dzień dobry sługo,’ z
eleganckim angielskim akcentem mówię podkreślając wszystkie słowa jakby byłe
stworzone z kryształu, ‘chciałbym uprzejmie zapytać o możliwości kupienia z
Państwa ładnej herbaty z malutką ilością świeżego mleka prosto z polu, istnie
taka możliwość?’ A Pani w McDonaldsie, kompletnie odurzona, może mówi tylko, przepraszam?
Cmentarz Arlington |
A często bywało, że mówiłbym z takim akcentem jako żart a Pani
mówiłaby, oooo, tak kocham Pana akcent. A ja tak uśmiechnięty i zadowolony
dopóki pytałaby, gdzie Pan mieszka w Australii?! Było chyba tylko w ostatnim
dniu, że sprzedawca wreszcie mówił, chyba Pan z Anglii no? Nawet jak mówiłem po
polsku, miałem jakieś śmieszne wydarzenie. W restauracji motelu na wyspie
Chincoteague zostawiłem mój bajgel w tosterze chwilę, skoro nikogo nie był i
jeszcze miałem płatki do jedzenia. Rozmawiałem z Pszczółką - jak zawsze w
języku polskim – o dzisiejszych planach, dokąd chcemy jechać i gdzie będziemy
jedli i tak dalej. Nagle młody facet, chyba żołnierz patrząc na jego wąsy,
który niedawno wszedł w restauracji i stał przy mnie mówił do mnie po amotorskim
francusku z grubym amerykańskim akcentem
- Est ce votre Pain, monsieur?
Ja po angielsku (myśląc, co to kurne ten gość mówił?) - Przepraszam?
A ten facet, nagle czerwony ze wstydu -
o przepraszam, czy nie mówicie w jakimś dialekcie języka francuskiego?!
Nie proszę Pana, to po Polsku! Ale na tym samym kontynencie ;)
Jego przyjaciele śmieli się z niego oraz jego brak kompetencji. Potem
przeprosił mnie, i trochę gagatkowo odpowiedziałem mu po francusku, Monsieur,
c’est pas de problem! Nie musiał wiedzieć, że ja uczyłem się francuskiego przez
sześć lat i prawie nic dalej nie mogłem pamiętać.
Co mówisz a co słyszą to nie zawsze to samo :) |
Język Polski był w Stanach przydatnym tajemniczym językiem, nie jak w
Anglii gdzie jak narzekasz o kimś po polsku, jest wielki szans, że będą
rozumieli i natochmiast ci dać fangę w ryje.
Bardzo dobrze robią zabytki |
Ale te różnice kulturalne nie kończą z wymową. Jechałem do kraju
Kardashianów, Głębokiego Gardła oraz wielkich Humveesów, Co wiadomo, że Ameryka
to kraj pełny z pełnych jak tłustych potraw również otyłych ludzi, głównie
biednych ale i też zwykłych. Nie mi się dziwi, bo tam jest ogromnym dostępem do
niedobrego jedzenia. Tam, nie w Szkocji, naprawdę możesz smażyć wszystko.
Widziałem reklamy dla: smażonych Oreos z lodem, smażonych ogórków, smażony
bekon w czekoladzie, kurde, nawet lody ze smaku wędzonego boczku! Pamiętam, że
raz przeczytałem jak Anglicy w drugiej wojny światowej cały zdziwili się, jak
widzieli żołnierzy ze Stanów jedzący mięso ze dżemem. Wkręciło we mnie coś, bo
pamiętam tego do dziś, że po prostu ich kubki smakowe działają jakoś tak inaczej,
niż ‘my’ Europejczycy. To jest kraj który ma obsesję z kawą rano, po południu
lub w wieczoru a jednocześnie bezkofeinowe herbaty, kraj, w którym można mieć
darmowe dolewki prawie wszędzie chociaż ich duże napoje są pełne z gór
lodowych. Wszstko jest do wyboru,
dostosowane do klienta. Chcesz gofry z kurczakiem? Nie ma problemu. Rogał z
pączkiem? Już mają. Posypki na coś? Mają tysiące. Nie kupujesz u nas bajgli,
masz do wyboru pięćdziesiąt, Multigrain,
Multigrain bez glutenu, Multigrain z tym i tym i tym. Nie wiem o Pańswie, ale
taki wybór skonfunduje mnie. Nie mam pojęcie co wybierać. Nie możesz kupować
kawę prostą (a teraz nawet w polskich kawiarniach sieciowych) bez po prostu
przynajmniej siedmiu decyzji.
Kanapki dla całej rodziny, sąsiadów oraz ich rodziców |
No wiadomo, jak Amerykanie dbają o kliencie. Zdecydowanie w innym stylu
co mamy w Polsce. Nie chcesz wejść w sklepie? Spoko, mamy drive thru. Zbyt
gruby chodzić w sklepie? Przy wejściu są wózki. Nie chcesz pakować twoje
towary? Nie martw się, ktoś ci zrobi. Sprzedawcy zawsze pytają, czy znajdowałeś,
wszystko co chciałeś? (bo u nich jak w Anglii to cały ty, ty, ty co jest dla
mnie niekomfortowe). Do tego pytania
odpowiedziałem, w typowym polskim prostym stylu, ‘jeżeli nie, nie wiedziałbym,
więc jak mogę powiedzieć inaczej?’. Polacy, jak jeździcie do Stanów i któs Wam
mówi, jak minie Pana dnia, to nie zaproszenie do rozmowy o NFZ, polskiej
polityce, korkach oraz waszych problemach zdrowotnych i innych ulubionych
tematach Polskich ludzi. Jak ktoś pyta, Hey, How are you? Jest jedyna odpowiedz
– I’m fine, how are you. Nie mogę z tego nie bawić jak jestem w nastroju, więc
często odpowiedziałem ludziom, jak prawidłowo jestem (zmęczony, stopy mnie
bolą, nie mam czystych majtek itd.) żeby zobaczyć, jak oni panikowali. Było
śmieszny, ale problem poległo na tym, że nawet jak mówiłem po Angielsku czysto,
większość nich nic ode mnie nie zrozumieli!
Ale w sumie to niesamowity kraj, który jest blisko do mojego serca nie
tylko ze względu obecności mojego brata, który tam osiągnął sukces osobisty.
Doceniam ich optymizm, uwielbiam krajobraz i sens, że tam da się żyć jak
chcesz. Ameryka to kraj pełen kontrastów, od biednych do bogatych, od białych
do czarnych, od wiernych do niewiernych, od miasta do wsi, od wschodu do
zachodu. Nie jest wcale liderem wszystkiego jak był (na przykład, Polska ma o
wiele razy lepszy system płatności w sklepach) ale nadal kraj gdzie trendy
zaczynają i rozchodzą na całego świata.
Ale po dwóch tygodniach, jak zawsze, wróciłem do Polski wciąż
przekonany, że Polska jest najlepszym krajem na całym świecie, pomimo poważny
brak posypek ;)