czwartek, 24 grudnia 2015

Brytyjska jagnięcina z Karolem Okrasą

Chciałbym serdecznie Państwa zaprosić do obejrzenia programu „Okrasa łamie przepisy” 2 stycznia w TVP1 o 13.35. Będzie to specjalny odcinek, w którym Karol Okrasa, jeden z najbardziej rozpoznawalnych polskich kucharzy, odwiedza malownicze hrabstwo Dorset, region słynny z produkcji wysokiej jakości jagnięciny. Cały odcinek dedykowany jest brytyjskiej jagnięcinie, jej walorom i sposobom przygotowania. W emitowanym odcinku Karol opowiada również o mało znanej w polskiej kuchni filozofii cięcia mięsa i jej wpływu na przygotowanie i smak. Brytyjskie idylliczne krajobrazy wraz ze smakowicie zaprezentowaną jagnięciną z pewnością zainspirują nie tylko kucharzy ale i amatorów podróży.
Wraz z edycją odcinka „Okrasa łamie przepisy” świeża brytyjska jagnięcina wejdzie na polski rynek już na początku 2016 roku. 
Miłego oglądania!

niedziela, 20 grudnia 2015

Czytanie

Och, jakiś czas minęło, prawda, aż mój ostatni (napisany) blog. Co fakt, że jak zawsze byłem bardzo zajęty (Jak brytyjski polityk mówił, kiedy był zapytany, czego się boi najbardziej: ‘eventy, mój drogi, eventy’). Ostatnio zacząłem czytać więcej w języku Polskim. Bardzo szybko czytam w j. Angielskim, więc, ucząc się polskiego, zawsze myślałem, że fajnie by było czytać więcej w j. Polskim, ale zawsze frustrujący mi było, kiedy musiałem zatrzymać, szukać w słownictwo jakieś słowo lub wymyślić o konstrukcji pewnego zdania.

Ale nagle przeczytałem dwie książki ‘Masy’ – super, po prostu super. Ten format wywiadu z kimś bardzo mi odpowiada, ponieważ te pytanie są proste i odpowiedzi zawsze na temat. Kiedy jak widzę ludzi w autobusach czytający książki romantyczne brytyjskie, jak Dickens, Swift lub jakiś inny trudny autor od dawnych czasów, myślę sobie, co Wam się robicie. To książki są strasznie trudne! Przeczytajcie to co lubicie lub coś prostego.



Ostatnio przeczytałem książkę ‘Made in Poland’ która jest wywiad z byłem żołnierzem KDW w drugie wojny światowej oraz uczestnikiem powstania Stanisławem Likiernikiem. Ostra słowa o dowódcach Powstania, bardzo ciekawe historie jego jednostki i swoich ‘przygód’ podczas okupacji, poruszający opisy jego zmarłych przyjaciół oraz przyjaciółek, naprawdę bardzo polecam. Po przeczytaniu tek książki w jednym tygodniu, miałem wrażenie, jak bym pokonał przeszkodę i że mogę więcej czytać bez problemów.

I właśnie tak jest, bo teraz na poziomie średnio-zaawansowanym nie muszę wymyślić, co to znaczy, ale mogę też skupić się nad tym, jak książka jest napisana, co autor ma na myśli i jeśli nowe słowo wchodzi w grę, to zapiszę i koduję w głowie. Istotny jest tak,  że czytam szybko, więc nie mam tej frustracji co miałem dwa lub trzy lata temu. Nadal, chociaż, trzeba przyznać, że biorąc pod uwagą, że nie

Szybko dlatego też przeczytałem książkę ‘Krwawy Śnieg’. Mniej polecam, szerzy mówiąc, trochę zacząłem myśleć, może zbyt niedobrze napisana jest, lub nieciekawie, ale coś nie jest tak z tą książka. Dostając dobre recenzje w j. Angielskim, myślę, że może tłumaczenie nie było najlepsze.

W każdym razie skończyłem ją i kupiłem sobie nową książkę Normana Daviesa oraz biografię Marszała Piłsudskiego. Oby książki są gigantyczne! Czytanie będzie naprawdę trwało, skoro razem ważą 3.6kg!

Muszę lecić bo dziś możecie mnie posłuchać na antenie PolskieRadio24 od 12.15 do 13.00 na programie ‘Expaci’. Będę mówił o angielskiej święcie i innych tematach.

O, i przy okazji, po świętach będzie nowy filmik, nic dalej nie mogę pisać na temat ale mogę z góry stwierdzić, że jest pewien akceptacja wyzwania Michaela Dembinskiego J


Do boju!

niedziela, 13 grudnia 2015

poniedziałek, 7 grudnia 2015

Czy Paddisław powinien siadać na kanapie TVN Dzień Dobry?

VLOG: Co tydzień przy śniadaniu oglądamy Dzień Dobry TVN. Kilkakrotnie widziałem że zapraszają do programu obcokrajowców na rozmowy o Polsce z punktu widzenie emigranta. Nie wszyscy z tych gości mają w tej kwestii tak duże doświadczenia jak ja. W tym filmiku dowiemy się co Kasia i Filip myślą o tej sprawie, oraz dam TVN wyzwanie - zaproście Paddisława na waszą kanapę! :)


poniedziałek, 30 listopada 2015

Nadchodzący


Nowy filmik na kanału YouTube z wyzwaniem do TVN Dzień Dobry :) Wraz z wywiadem z Kasią i FIlipem.

wtorek, 17 listopada 2015

Paddisław czyta wiersz łamiący język

Jół,

Wiem, że czekaliście długo na kolejny Vlog ale mam przyjemność Wam pokazać jak czytam wiersz łamiący język 'Straszydło' na sugestię Pani Beaty.


Jeśli macie podobne wyzwania dla mnie, dajcie znać - paddislaw@gmail.com.

Następnym vlog będzie za tydzień (mniej więcej ;) ) i będzie ATAK na TVN dla używania niepoprawnych obcokrajowców w swoich programach :)

O, i dla legionistów przepraszam, że nowe intro mam stadion Gdańska, zaraz się poprawie na poprawny stadion najlepszej drużyny Polskiej.


środa, 11 listopada 2015

Co to Polska?


Polska to dla mnie...

Tradycja, historia, jedność,  szacunek dla starszych.  Gościnność.
Kombinowanie.
Narzekanie.
Załatwienie.
Przepchanie
Meldowanie
Pieczenie.

Gdzie świętujemy, obchodzimy, się kłócimy, plotkujemy,
Gdzie Pamiętamy.
Gdzie wszyscy ma swoją priorytety, niestety
Gdzie tyle słońca w całym mieście
Gdzie dziwny jest ten świat. 

Polska to pokonanie trudności, represji.
Polska to walczenie do końca wbrew dyktatorom, reżimom.
Polska to doby sojusznik,  straszliwy wróg.

Polska to krzyż.
Polska to tęcza.
Świecki w cmentarzach
Świecki pod zabytkami
Obsesja z szalikami. 

Ciepłe mieszkania.
Dobry chleb, suchy kiełbasa, słodkie piwa, tysiąc sposobów na śledź, niesmaczne sery, domowe nalewki, pysze jabła. 
Polska to pierogi, pietruszki, paluszki. 
Duże poduszki 
Marszał Piłsudski
Szary pomniczki
Kartki i kolejki.
Bo Pan tu nie stał.

Polska to piraci przed kołem, dżentelmeni w domu.
Spryciarzy, cwaniaki, menele.
Wąsy, mohery.
Polska to trzy razy całowania, klaskanie w samolotach i niemili kelnerzy.

Polska to duże psy w małych mieszkaniach.
Cienkie papierosy i piwo z słomką.
Kraj przedsiębiorców, urzędów i armii urzędników. 
Rzeki, lasy, plaże, pole, sosny,
Drogi, stadiony, mosty, pociągi.
Polska to apel wojskowy.
Polska to zginęły miliony, stracone kultury, zgubiona przeszłość.
Wielkie, silni faceci,
Ładne, utalentowane kobiety
Śliczne dzieci.

Polska to być może i może być, oj tam, posłuchaj, powiem Wam, przestań już, chodź tu, słucham Pana, dać znać, dać radę, dać klapsy, przystanek na żądanie, przestań, siadaj, gdzie ‘no’ to znaczy tak, może i nie wiem, to ą, ę, ś, ż, ź, czy, ci i si.
Dwadzieścia sposobów na numer dwa.
Gdzie ksiądz brzmi w Szczecinie i baba z wozu, koniom lżej.

Polska to szabla, orła, koń, smok, syrena, bocian i żubr.
Wieś
Miasta
Dom i Mieszkania
Fiaty i Mercedesy.

Polska to gest ‘V’
Polska to lider
Polska to wolność.
Polska to nadzieja
Polska to przyszłość

Mój dom,
Mój kraj.
Moja rodzina.
Polska to nasza duma i sława
Polska to My

Dumny jestem żyć w takim kraju. 





środa, 7 października 2015

Stany Zjednoczone

Witam 

Przez ostatnie dwa tygodni byłem w Stanach Zjednoczonych, gdzie mój młodszy brat mieszka z swoją żoną. Nie chciałem jechać do Stanów, chciałem w tym roku jeszcze raz wędrować przez Polskę. Moja koncepcja była taka, że zacznę na początku Wisły i będę szedł wzdłuż Wisły do Warszawy w dwóch tygodniach. Ale leżąc w szpitalu po operacji, myśląc o ważności rodziny, obiecywałem Pszczółce, że lecimy w tym roku do Ameryki.
Zrobiono z swoim aparatem Nikon D3300, ok 0530 
Więc, cóż, pakowaliśmy, polecieliśmy do Nowego Jorku przez LOT (Dreamliner super, trochę lepiej w każdym aspekcie niż w zwykłych samolotach). Byliśmy pierw w Brooklynie a też dotarł mój starszy brat z Anglii, my trzej braci i Pszczółka oraz żona młodszego która jest Amerykanką. Potem wyjechaliśmy do Waszyngtonu gdzie mieszkają, a potem trochę objechaliśmy, do polu walki Gettysburg’a, do miejsca ważnego w amerykańskiej historii Harpers Ferry, przez małe miasteczka Carlisle, Harrisburg, Hagerstown, Leesburg. A potem wynajęliśmy samochód i jechałem do wysp Chincoteague i Assateague, przez miasta które nazywane są jak po miastach angielskich. Salisbury, Norfolk, Dover, Oak Hall, jakbym jechał w Anglii a nie na innym kontynencie.
Georgetown, Waszyngton. Czasami trudno mi było rozumieć, czy jestem w Anglii czy w Stanach
W sumie po kilku dniach wróciliśmy do Philadelphii, gdzie spędziliśmy noc a potem do Polski dziś rano.
Philadelphia, miasto które kochało Papieża 
I oczywiście, jak zawsze mam nowe wrażenia tego kraju. Jak chyba George Bernard Shaw obserwował, Wielka Brytania i Ameryka to ‘dwa kraje rozdzielone przez wspólny język.’

Gdziekolwiek byłem, miałem problemy językowe. Polacy czasami mi mówią, że Anglicy mają kluski w buzi. Nie martwcie się, w Stanach też ze mną mieli problemy. Czasami celowo mówiłem jak książęcy angielski Lord, rozmawiając z służącymi, nie mogę oprzeć się pokusie. ‘Ahhhhh dzień dobry sługo,’ z eleganckim angielskim akcentem mówię podkreślając wszystkie słowa jakby byłe stworzone z kryształu, ‘chciałbym uprzejmie zapytać o możliwości kupienia z Państwa ładnej herbaty z malutką ilością świeżego mleka prosto z polu, istnie taka możliwość?’ A Pani w McDonaldsie, kompletnie odurzona, może mówi tylko, przepraszam?

Cmentarz Arlington

A często bywało, że mówiłbym z takim akcentem jako żart a Pani mówiłaby, oooo, tak kocham Pana akcent. A ja tak uśmiechnięty i zadowolony dopóki pytałaby, gdzie Pan mieszka w Australii?! Było chyba tylko w ostatnim dniu, że sprzedawca wreszcie mówił, chyba Pan z Anglii no? Nawet jak mówiłem po polsku, miałem jakieś śmieszne wydarzenie. W restauracji motelu na wyspie Chincoteague zostawiłem mój bajgel w tosterze chwilę, skoro nikogo nie był i jeszcze miałem płatki do jedzenia. Rozmawiałem z Pszczółką - jak zawsze w języku polskim – o dzisiejszych planach, dokąd chcemy jechać i gdzie będziemy jedli i tak dalej. Nagle młody facet, chyba żołnierz patrząc na jego wąsy, który niedawno wszedł w restauracji i stał przy mnie mówił do mnie po amotorskim francusku z grubym amerykańskim akcentem
-        Est ce votre Pain, monsieur?
Ja po angielsku (myśląc, co to kurne ten gość mówił?) - Przepraszam?
A ten facet, nagle czerwony ze wstydu -  o przepraszam, czy nie mówicie w jakimś dialekcie języka francuskiego?!
Nie proszę Pana, to po Polsku! Ale na tym samym kontynencie ;)
Jego przyjaciele śmieli się z niego oraz jego brak kompetencji. Potem przeprosił mnie, i trochę gagatkowo odpowiedziałem mu po francusku, Monsieur, c’est pas de problem! Nie musiał wiedzieć, że ja uczyłem się francuskiego przez sześć lat i prawie nic dalej nie mogłem pamiętać.

Co mówisz a co słyszą to nie zawsze to samo :) 
Język Polski był w Stanach przydatnym tajemniczym językiem, nie jak w Anglii gdzie jak narzekasz o kimś po polsku, jest wielki szans, że będą rozumieli i natochmiast ci dać fangę w ryje. 
Bardzo dobrze robią zabytki
Ale te różnice kulturalne nie kończą z wymową. Jechałem do kraju Kardashianów, Głębokiego Gardła oraz wielkich Humveesów, Co wiadomo, że Ameryka to kraj pełny z pełnych jak tłustych potraw również otyłych ludzi, głównie biednych ale i też zwykłych. Nie mi się dziwi, bo tam jest ogromnym dostępem do niedobrego jedzenia. Tam, nie w Szkocji, naprawdę możesz smażyć wszystko. Widziałem reklamy dla: smażonych Oreos z lodem, smażonych ogórków, smażony bekon w czekoladzie, kurde, nawet lody ze smaku wędzonego boczku! Pamiętam, że raz przeczytałem jak Anglicy w drugiej wojny światowej cały zdziwili się, jak widzieli żołnierzy ze Stanów jedzący mięso ze dżemem. Wkręciło we mnie coś, bo pamiętam tego do dziś, że po prostu ich kubki smakowe działają jakoś tak inaczej, niż ‘my’ Europejczycy. To jest kraj który ma obsesję z kawą rano, po południu lub w wieczoru a jednocześnie bezkofeinowe herbaty, kraj, w którym można mieć darmowe dolewki prawie wszędzie chociaż ich duże napoje są pełne z gór lodowych.  Wszstko jest do wyboru, dostosowane do klienta. Chcesz gofry z kurczakiem? Nie ma problemu. Rogał z pączkiem? Już mają. Posypki na coś? Mają tysiące. Nie kupujesz u nas bajgli, masz do wyboru pięćdziesiąt,  Multigrain, Multigrain bez glutenu, Multigrain z tym i tym i tym. Nie wiem o Pańswie, ale taki wybór skonfunduje mnie. Nie mam pojęcie co wybierać. Nie możesz kupować kawę prostą (a teraz nawet w polskich kawiarniach sieciowych) bez po prostu przynajmniej siedmiu decyzji.
Kanapki dla całej rodziny, sąsiadów oraz ich rodziców
No wiadomo, jak Amerykanie dbają o kliencie. Zdecydowanie w innym stylu co mamy w Polsce. Nie chcesz wejść w sklepie? Spoko, mamy drive thru. Zbyt gruby chodzić w sklepie? Przy wejściu są wózki. Nie chcesz pakować twoje towary? Nie martw się, ktoś ci zrobi. Sprzedawcy zawsze pytają, czy znajdowałeś, wszystko co chciałeś? (bo u nich jak w Anglii to cały ty, ty, ty co jest dla mnie niekomfortowe).  Do tego pytania odpowiedziałem, w typowym polskim prostym stylu, ‘jeżeli nie, nie wiedziałbym, więc jak mogę powiedzieć inaczej?’. Polacy, jak jeździcie do Stanów i któs Wam mówi, jak minie Pana dnia, to nie zaproszenie do rozmowy o NFZ, polskiej polityce, korkach oraz waszych problemach zdrowotnych i innych ulubionych tematach Polskich ludzi. Jak ktoś pyta, Hey, How are you? Jest jedyna odpowiedz – I’m fine, how are you. Nie mogę z tego nie bawić jak jestem w nastroju, więc często odpowiedziałem ludziom, jak prawidłowo jestem (zmęczony, stopy mnie bolą, nie mam czystych majtek itd.) żeby zobaczyć, jak oni panikowali. Było śmieszny, ale problem poległo na tym, że nawet jak mówiłem po Angielsku czysto, większość nich nic ode mnie nie zrozumieli!

Ale w sumie to niesamowity kraj, który jest blisko do mojego serca nie tylko ze względu obecności mojego brata, który tam osiągnął sukces osobisty. Doceniam ich optymizm, uwielbiam krajobraz i sens, że tam da się żyć jak chcesz. Ameryka to kraj pełen kontrastów, od biednych do bogatych, od białych do czarnych, od wiernych do niewiernych, od miasta do wsi, od wschodu do zachodu. Nie jest wcale liderem wszystkiego jak był (na przykład, Polska ma o wiele razy lepszy system płatności w sklepach) ale nadal kraj gdzie trendy zaczynają i rozchodzą na całego świata.

Ale po dwóch tygodniach, jak zawsze, wróciłem do Polski wciąż przekonany, że Polska jest najlepszym krajem na całym świecie, pomimo poważny brak posypek ;)

środa, 16 września 2015

Ja, Imigrant.

Jestem przez dwa tygodni w Stanach z Pszczółką odwiedzając mojego młodszego brata mieszkającego w Waszyngtonie. On przyjechał do USA mniej więcej w tym samym momencie jak wyemigrowałem do Polski. Kiedyś mieszkaliśmy razem, pracowaliśmy w tej samej lokalizacji i dla podobnych organizacji jednak nasze doświadczenia trochę się różniły od tamtego momentu.

Dla Anglika mieszkanie w Stanach nie jest trudno wyzwanie. Tak, Amerykaninie są dosyć prości w porównaniu Anglików ale Anglicy są dostosowani do ich kultury, cech i zwyczajów. Fakt faktem, że mówimy wspólnym językiem i mamy wspólną kompleksową historię. Jak ja przyjechałem do Polski, nie mogłem ani kupić czekoladę ani czytać gazetę. Odwrotnie, rynek pracy w Stanach jest dosyć trudny – brat miał zapłacić kilka tysiąc dolarów i czekać miesiące, zanim mógł pracować. Po trudnej ale bezpłatnej godzinie w polskim urzędzie już byłem zarejestrowany i mogłem pracować bez problemu.

Anglik w Stanach ma jeden skarb – akcent. Amerykanom to najładniejszy akcent, bardzo tego kochają (chociaż niemal codziennie w Stanach słyszę to zdanie: ‘kocham Pana akcent, czy jest Pan z Szkocji/Australii/Irlandii?). Mój brat zna kilku ludzi którzy właśnie używają ich akcenty (nawet, że mieszkali w Stanach przez lat i prawie nie mają) żeby coś załatwić. Nie wątpię, że nie go przeszkadzał w znajdowaniu dobrej pracy, którą na szczęścia ma.   

W Polsce mój akcent nie miał dużego znaczenia, skoro nic nie mówiłem po polsku. Są miliony Polaków, którzy mówią bardzo dobrze po angielsku. Te czasy dzikiego wschodu po spadzie komunizmu których wszyscy jadą do Polski dostali już miejsca w korporacji już się skończyły. Dzisiejsza Polska potrzebuje talentu od całego świata w różnych branżach ale to nie jest kraj dla imigrantów bez dobrego zawodu.

Mieszkanie w nowym kraju jest trudnym wyzwaniem, przede wszystkim bycie tak daleko z bliskich oraz przyjaciół. Wiem, że mój brat tęsknił za swoimi rodzicami tak jak ja, że chciał wrócić do Anglii żeby ich zobaczyć ale nie mógł. Ja też – ale dostęp do wszystkich lotnisk oraz tani linii lotniczych oznaczy, że mogłem częściej wracać do nich niż on. Gdybym chciał, mógłbym nawet jechać na wszystkie weekendy do Wielkiej Brytanii. Dla niego cena, strefa czasowa oraz długość lotów wykluczy zwykły powroty do Anglii, i właśnie do niego pojechałem tylko w tym roku w piątym roku jego mieszkania w stanach.

Jaki jest cel tego postu? Podkreślić, że losy imigrantów polega na różne kryteria krajów do których wyemigrują, ale też do talentów oraz edukacji tych ludzi. W przypadku mojej rodziny ja i mój brat mamy szczęścia, że jesteśmy młodzi i dobrze edukowani. Że moglibyśmy liczyć na wsparcie naszej rodziny oraz rodziców w razie czegoś. Że pomimo różnic kulturalnych oraz społecznych poradzilibyśmy sobie mniej więcej bez problemów.


I dlatego mam wielkie współczucie dla tych uchodźców z Syrii oraz różnych państw afrykańskich którzy nie mogą liczyć ani na wsparcie innych, benefit dobrego akcentu lub znajomości języka, na otwarte miejsca pracy lub wszystkie zorganizowania możliwości pracy. Tylko ci którzy mieszkali poza granicą swojego kraju mogą rozumieć, jakie te kłopoty na nich czekają w wyemigrowaniu do europejskich krajów.