Piszę blog o czszrzdzciczyrzyk
czyli j. polski według obcokrajowców :)
w niedzielę będzie
Bo jak dobre polskie potrawy, jak n.p bigos, trzeba przyogotować i gotować blog jak jedzenie kilka razu, przed momentem, gdy można komuś dać.
Poczekajcie za tą dobrą potrawę.. :)
Paddisław
czwartek, 21 sierpnia 2014
wtorek, 12 sierpnia 2014
Aleja Zrozumienia Polski
Od dawna nic nie pisałem, no?
Nie żałuję z tego. Im więcej piszę, tym mniej mam do zrobienia w swoim
życiu! Pamiętam, jak najpierw przyjechałem do Polski, nie mogłem znaleźć pracy.
Zrozumiałem, jak trudny jest, być imigrantem w nowym kraju…
(Mała dygresja, w Wielkiej Brytanii czasami śmiejemy się, że
Brytyjczycy, którzy wyemigrowali do nowych krajów, są tak znanymi ‘ex-patriots’
albo ‘ex-pats’ i obcokrajowcy, którzy wyprowadzili do Anglii, są imigrantami.
Dwa słowa, z dwoma różnymi definicjami, za tą samą osobę. Tak, ludzie myślą…)
Dużo czasu miałem, więc dużo pisałem. Pisałem o autobusach. I o
zabójczym przeciągu w Polsce. Napisałem o grzecznych przywitaniach w windach, i
złych manierach w sklepach. Napisałem o brak łosia w lokalnych sklepach. I
napisałem o depresji, zyjąc od dnia do dnia beż żadnej sieci kontaktów i
brakując nawet kilku słów w języku polskim. (Torba? Torebka? Siatkówka? Siatka?
Ile słów potrzebujecie za jeden towar??!!)
Ale tak było, kilku lat temu. A niedawno, siedząc w Niebiskim Smoku
(pseudonim mojego samochodu) w strasznym korku, idąc do Sports Direct żeby
wymienić rękawiczki do boksu, zaczynałem myśleć, o wielu zmień w moim życiu w
ostatnich latach.
Między innymi fakt, że wreszcie kupiłem sobie pierwsze mieszkanie. W
ostatnich dziesięciu latach mieszkałem w wielu różnych mieszkaniach i domach.
Niektóre fajne, niektóre nie fajne. Mieszkania w Polsce ma swoje cechy.. ,,K M
B 2014. Eh??!” Może jakiś sygnał? Może jakiś kod? Przez 6 miesięcy nie
wiedziałem, co to znaczy. W końcu zapytałem moją byłą dziewczynę. I jak mi wytłumaczyła,
to jeszcze mały krok w kierunku przystanku ‘Aleja Zrozumienia Polski’ (która
brakuje koniec i jest cały czas w budowie, jak większość Polski ;) )
(Dygresja, pamiętam, że przez kilka miesięcy jak przyjechałem do Polski
myślałem, że ‘Ochrona Juventus’ była grupą kibolu w Warszawie, chyba w drugiej
lub trzeciej ligi bo nie widziałem ich w telewizji. Ahh, młodość… albo
niemądrość. Albo to albo to.)
I im więcej tu mieszkam, im mniej tajemniczej jest narodem Polski.
Zawsze noszę szaliki (Zapytałem kolegę z wyspy dziś, czy on jest gotowy na
polską zimę i mi odpowiedział, że czy ma kupić coś oprócz szaliku? Oj, stary,
warto, ale też sądziłem cztery lata temu, że mogłem mieć ten sam strój, co
miałem w Anglii. Umiesz się!)
Rozumiem, że Babcia zawsze ma rację. Że ciszenie jest narodowym
zagrożeniem. Że polskie dziewczyny mają najwięcej witaminy. Że kupienie małpkę
w sklepie nie znaczy, że wrócę do domu z zwierzęciem. Że trzeba mieć drugą i
trzecią porcję jedzenia Mamy. Że kolejka jest tylko sugestia. Że Ser Edam jest
właściwie to samo co jest Ser Gruyere (te biedne Holenderscy, myślą, że sery
mogą różne smakować! Tsk!) i kochałem się w Polsce coraz bardziej z każdym
krokiem.
Więc decydowałem zostać, pomimo wszystko, pomimo każdego wyzwania. I
mam nadzieję, że na okazji mojej śmierci gdzieś w Polsce będzie grób z moim
nazwiskiem i z epitafium ‘Przepraszam, można [Pan Bóg] powtórz?’
Więc zadecydowałem, kupić mieszkanie i budować swoje korzenie tu, w tej
ziemi. Cały proces trwał kilku tygodni, ale jestem szczęśliwy, że kupiłem od
fajnej pary młodych ludzi, Anny i Piotra, i że miałem pomoc Lukasza i Szymona.
Pierwszy był moją doradcą finansów, z firm Salomon Finance (Tak lubię
łososia, że Maja mi powiedziała, że wybrałem tą firmę, bo brzmi jak słowo
‘łosoś’ w j. Angielskim) a drugi moim Notariuszem.
Mocno polecam firmę Salomon Finance i firmę Notariusz-tłumacz.pl. Dzień przed
podpisaniem umowy, znalazłem się w mieszkaniu Szymona, pijąc wódkę z Białorusi,
gdy był na urlopie.
W kolejnym dniu, siedząc z ręką w głowie (przepraszam, ż głową w
rękach, natomiast to pierwsze zdanie też miałoby sens gdybyś czuł tak jak wtedy
się czułem) on krzyczał na mnie… ‘Ty! Mieszałeś moją ukochaną wódkę z Polskim
piwem. Podstawowy błąd! I jak jesteś ubrany w biurze notariusza, hańba! I różne
inne zdanie o mnie, na mnie o do mnie. Oj tam!
Owszem, miałem szans myśleć na to, że mógłbym mieszkać tu na zawsze,
kupić mieszkanie i uczyć się Polskiego i małpować Polakom do maksa, ale brakuje
mi ciała i system Polaków, i nigdy nie będę pił, tak jak oni.
(Dygresja. mam spotkanie piwowe z Łukaszem zaraz- to znaczy, że będę pił, że wszystkim, z którym miałem kontakt w tym procesie, oprócz banku. Hej, Pani z BZ WBK - przestań bawić się z tym Kevin'em Spacy'em i dołącz do mojego lokomotiwa!)
(Dygresja. mam spotkanie piwowe z Łukaszem zaraz- to znaczy, że będę pił, że wszystkim, z którym miałem kontakt w tym procesie, oprócz banku. Hej, Pani z BZ WBK - przestań bawić się z tym Kevin'em Spacy'em i dołącz do mojego lokomotiwa!)
Więc tak, kilka przygodę czeka na mnie. Do malowania! Do Ikei za trzeci
raz w jednym tygodniu! Do zdawania egzamin! Do - drogi czytelnicy - boju, tak jak
często mówimy w pracy. Nie możemy marnować czas. Bo czas leci!
Do następnego razu.
Paddisław
Subskrybuj:
Posty (Atom)